Maki są do bani, ale…
Musiałem zainstalować Windowsa (wymagania do szkoły niestety). Mój Mac sobie działa od mniej więcej 1,5 roku, najpierw na Leopardzie, potem po aktualizacji (bez formatowania) – na Snow Leopardzie. Od jakiegoś czasu jednak zaczął trochę zwalniać ale jakoś zbytnio się tym nie przejmowałem.
Postanowiłem zainstalować na Maku Windowsa 7 Professional (jako student mam ten system za darmo – o ile uczelnia jest w programie MSDN AA). Standardowa procedura – Asystent Boot Camp. Ustawiamy partycję no i nie bangla. Nie może ukończyć operacji. A to oznacza tylko jedno. Zajemocno pofragmentowany dysk. Ok, zostawiam defragmentację na noc i na następny dzień podejmuję kolejną próbę. I znowu nie działa. Maki są do bani. A nie, może jeszcze naprawię uprawnienia i dysk z poziomu instalatora. Poszło. Tym razem partycja się zrobiła.
Natomiast teraz nie chce się odpalić Windows z płyty. Jak się później okazało, maki mają problem z odczytem płyt DVD firmy TDK… no to ekstra bo parę sztuk jeszcze mam. Chce ktoś kupić? Wygrzebałem jakąś RW. Nagrałem, poszło.
Sama instalacja Windowsa przebiegła spokojnie i szybko (ok 20-30 minut), ale najlepsze teraz. Jak się podłączyć do dysku Time Capsule? Wpisujesz w pasek adresu adres sieciowy do Time Capsule podajesz login „admin” i hasło do dysku. I co? Nie działa! Trzeba godzinę spędzić w internecie, aby dowiedzieć się, że trzeba się dostać do jakiejś dziwnej biblioteki, znaleźć zabezpieczenie sieciowe i zmienić ustawienia tak aby użytkownik admin był przyjmowany poprawnie. Wystarczy. Z makiem mogłem sobię poradzić bardzo łatwo, a tu zwyczajnie wysiadam. Chociaż cieszę się, że działa i nie zmarnowałem czasu :)
Kategorie: Apple | Tagi: Apple, Mac, Microsoft, Windows Skomentuj »
Komentarze -