Kiedy jabłko musi wrócić do sklepu…

Zaniosłem, bo co miałem zrobić. Rozpaczać? Przecież da się to naprawić. Zaraz po szkole pojechałem do Ery razem ze wszystkimi papierami i telefonem. Powiedziałem im wszystko to co wcześniej tutaj opisałem, z tym że nie powiedziałem o upadku bo wtedy była by lipa z gwarancją. Facet z Ery przyglądał mu się dokładnie czy nie ma śladów obić. Nic nie znalazł. Obok była stacja dokująca w której był iPhone taki do prezentacji dla klientów, na chwilę podłączyliśmy mojego żeby pokazać co się dzieje. Nadal było tak samo – jabłko i zgasł. Spytałem się o serwis. Ponoć Era ma swój własny ale powiedzieli że telefon prawdopodobnie zostanie wymieniony na nowy. Szkoda mi będzie tylko invisible shielda ale i tak musieli by go zerwać żeby otworzyć telefon, także mała różnica. Jako telefon zastępczy dostałem – najlepszy telefon jaki mogli znaleźć ;P – Nokia 6070. Na szczęście kolega mi zaoferował LG KU311 no to już wolałem to pożyczyć na te 2 tygodnie oczekiwania niż to coś…

Także teraz pozostaje mi tylko czekać… czekać… i czekać. Coś czuje, że to będą długie dwa tygodnie… No, ale teraz przynajmniej mam mms’y, wymienną baterię, slot na kartę pamięci i normalny bluetooth… eh :P i tak już zdążyłem się do ich braku przyzwyczaić i jakoś sobię dobrze radzę z tym.

Kategorie: Apple | Tagi: , , Skomentuj »

Komentarze -

Powrót na górę strony